Życie z osobą uzależnioną nie należy do łatwych.
Każdy członek rodziny chciałby aby uzależniona osoba podjęła terapię. Prośby, groźby i nakłanianie raczej nie zawsze się sprawdzają. Osoby uzależnione bardzo często lekceważą sygnały od bliskich. Jedną ze skuteczniejszych sposobów działania jest coś, co nazywamy twardą miłością. Nie polega to na tym, że stajemy się oziębli wobec osoby uzależnionej. Nie polega to też na tym, że się oddalamy, czy odchodzimy od takiej osoby. Twarda miłość to jest pozwolenie na ponoszenie konsekwencji swoich działań przez osobę która nadużywa środków psychoaktywnych. Co rozumiemy przez to ponoszenie konsekwencji? Chodzi tu o to, żeby nie usprawiedliwiać jego picia, ćpania. Nie załatwiać za niego spraw, nie wykonywać żadnej pracy, którą powinien uzależniony wykonać, nie tłumaczyć jego picia, nie sprzątać po nim. W niektórych przypadkach można nawet posunąć się do tego, by osoba uzależniona nie jadła jeżeli wydaje pieniądze na alkohol bądź narkotyki, a nie przynosi ich do domu. Jedno co jest ważne w tym postępowaniu, to konsekwencja. Jeżeli zaczniemy tak postępować nie możemy już się wycofać, nie możemy spowodować, że osoba uzależniona uzna nas za niesłownych. Musimy do końca, konsekwentnie, działać zgodnie z zasadami twardej miłości. Generalnie trzeba trzymać się tego co postanowiliśmy. Osobę uzależnioną trzeba zostawić samą sobie, ze swoimi problemami, żeby odczuła skutki nałogu.
Najprościej jest to określić w taki sposób, że osoba uzależniona musi mieć powód, żeby przestać pić, brać, nadużywać substancji. Tym powodem nie będzie tylko wypominanie, tym powodem nie będzie na pewno też próba grożenia. Takim powodem są konsekwencje. Osoba uzależniona musi odczuć, niestety na własnej skórze, skutki swojego nałogu i zachowania z tym związanego. Więc jeżeli chcemy pomóc takiej osobie nie możemy łagodzić tych skutków. Nie oznacza to, że nam nie zależy na tej osobie, że jej nie kochamy.
Wręcz przeciwnie jest to forma pomocy.